Dużymi krokami zbliża się jesień.Wieczory coraz dłuższe,słońca mało.Więc trzeba jakoś sobie pomóc. Jednym z moich rozwiązań są świece i lampiony które przyświecają mi wieczory.Ich ciepła barwa płomieni sprawia że od razu mi się milej robi na duszy kiedy siedzę pod kocykiem a z każdej strony pokoju rozświecają mi małe promyczki....
Na moim parapecie przyświecają mi lampiony a w centrum wrzos który dodaje kontrastu.
Na stole świeca kupiona na flomarku za 50 centów w towarzystwie wianuszka.Robiłam go własnoręcznie + dary natury które udało mi się "upolować" w parku.
Komoda a na niej lampion i świeca .Dorobiłam z wosku urocze serducha love bo mi taki smutny sie wydawał.
Na szafce koło telewizora świeczka ledowa w szkle.Ozdoby to oczywiście dary natury.
Ciekawa jestem jakie są wasze sposoby na jesienną aurę
U mnie świece towarzyszą mi przez cały rok. Uwielbiam ich światło, klimat który tworzą, ale i zapachy.
OdpowiedzUsuńU mnie świece też są zawsze obecne w domu...Zmieniam jedynie zapachy w zależności od pory roku.
OdpowiedzUsuńZdradzisz jak zrobiłaś ten śliczny jesienny wieniec? Chętnie podkradłabym pomysł :)
ja też świeczuszki palę przez cały rok, jednak jesienią znacznie częściej :)
OdpowiedzUsuńfajnie sobie ulokowałaś te jesienne akcenty :)
Uwielbiam świeczki, pachnące też. :) Świetny blog. :)
OdpowiedzUsuńPiekne jesienne dekoracje. Sama jeszcze nic nie wprowadziłam, nie wiem na co czekam;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco